niedziela, 10 maja 2015

46. W góry z harcerzami!

X edycja biegu sprawnościowego "Bolek"

W dniach 27-28. 03. 2015r odbył się coroczny bieg sprawnościowy „Bolek” organizowany przez hufiec Myślenice. Oczywiście nie mogło na nim zabraknąć Awangardy! Zgłosiło się nas tak dużo, że wystartowały aż dwa patrole! Pierwszym patrolem, „Dionizy”, dowodziła dh Julia Ingarden, w którego skład wchodziły: dh. Zuza Bogacz, dh. Asia Proszek oraz dh. Ania Kordula. Drugim patrolem o bardzo dumnej nazwie, „Wyśrubowany Peiper”, patrolową była dh. Weronika Brytańczyk, a jego skład wchodziły takie osoby jak: dh. Kasia Jasek, dh Radek Zduń, dh Krzysztof Paruch, dh Bartłomiej Bierówka oraz przez pewien czas dh. Justyna Podmokły. Na „Bolku” oczywiście nie zabrakło dh. Pauliny, która była opiekunem patrolu zuchowego.
                Wszyscy spotkaliśmy się o 16:45 pod strażnicą na Zarabiu. Stąd gdy wszyscy doszli, poszliśmy do Szkoły Podstawowej, by się zakwaterować. Po zakwaterowaniu wszyscy razem wyszliśmy na plac przed szkołą, gdzie zrobiliśmy ogromne koło. Tam wszyscy szczęśliwi z zapowiadającej się przygody zaczęliśmy pląsać. Gdy dojechali ostatni spóźnialscy rozpoczął się apel. Patrolowe z naszej drużyny myślały, że trzeba będzie meldować zastępami a tu nagle niespodzianka - „Drużynami meldować”. Obydwie zbladły z wrażenia, w drodze do meldunku nasza  przyboczna szybko przeliczyła nas wszystkich wzrokiem. Gdy zostaliśmy zameldowani, a zuchy poszły do szkoły na kolacje, razem z wszystkimi harcerzami i harcerzami starszymi zrobiliśmy koło. Prowadząca pląsy dh Patrycja tłumaczyła nam jak gra się w „Z konia na konia”. Bardzo męcząca gra. Polegało to na tym, że dobraliśmy się w pary ( chłopak + dziewczyna) chłopaki mieli stać w miejscu natomiast dziewczyny na słowa ‘na konia’ musiały wskakiwać na plecy chłopców, na słowa ‘z konia’ zeskoczyć i tak z dwa lub trzy razy. Po tym na sygnał gwizdka biegły kółko dookoła stojących w nim druhów. Następnie przechodziły pod ich nogami i wskakiwały z powrotem na plecy. I tak w kółko… Gdy zuchy skończyły jeść wszyscy udaliśmy się na halę gdzie zapoznawaliśmy się z sobą. Z zamkniętymi oczami szliśmy przed siebie i gdy natknęliśmy się na kogoś łapaliśmy go za ręce w ten sposób powstał nie kończący się pociąg. Gdy się poznaliśmy rozpoczęły się zajęcia podczas, których uczyliśmy się tańczyć różne tańce. Po tym wysiłku nadszedł czas na naszą kolację. Gdy wszyscy zjedli jeszcze w jadalni musieliśmy wydelegować trzy osoby z drużyny, które będą odpowiadać na pytania „ Jak dobrze znasz swojego drużynowego?”. Z Awangardy w bój wyruszyły: Zuza, Weronika oraz Kasia. Dziewczyny zdobyły bodajże 3 lub 4 punkty z 9. Odpowiedź prosta: „ Byłyśmy przygotowane na poważne pytania, a nie typu „ czy twoją drużynową gonił kiedyś pies?””. Gdy skończyła się rywalizacja wszyscy ubraliśmy się w mundury ponieważ miał być kominek. Zuchy poszły spać a harcerze usiedli w kręgu na hali. Na samym środku był drewniany krzyż harcerski oraz rozłożone dookoła świeczki. O rozpalenie świeczkowiska zostali poproszeni patrolowi. Gdy wszystkie świeczki już się paliły odśpiewaliśmy „Płonie ognisko”. Zaraz po tym rozpoczęła się gawęda związana ze Stefanem Mirowskim. Podczas niej zastanowiliśmy się co nas cieszy, co chcielibyśmy usłyszeć. O zgaszenie kominka zostali poproszeni wszyscy przyboczni. Po kominku odśpiewaliśmy „Idzie noc” i przebraliśmy się w pidżamy. Po toalecie wieczornej poszliśmy spać do naszych śpiworów. Noc zapowiadała się długa, gdy nagle ogłoszono alarm na grę nocną. Wyruszyliśmy na nią patrolami. Dowiedzieliśmy się, że komendantka została porwana i musieliśmy ruszyć jej na ratunek! Każdy patrol ruszył jak najszybciej by ją ocalić! Podczas biegu szliśmy do różnych punktów gdzie znajdowały się takie osoby jak lekarz, kowboj, piłkarz, dresiarz, robotnik, wampir, narciarz, żołnierz, cyganka, chińczyk, pirat oraz rasta. U każdego na punkcie dostawaliśmy po kilka monet, którymi później odkupiłyśmy naszą komendantkę. Najbardziej utkwił nam w pamięci punkt cyganki gdzie musieliśmy ją rozśmieszyć. Radek tańczył przed nią chiński taniec, który wykorzystaliśmy wcześniej na punkcie u chińczyka. Lecz cyganka była twarda, ciężko było coś wymyślić. Postanowiliśmy więc opowiedzieć jej losowy żart, co o dziwo poskutkowało natychmiastowo. Po otrzymaniu części mapy ruszyliśmy ratować komendantkę. Okazało się, że zemdlała i musimy ją przetransportować do szkoły. Radek stał się mistrzem w transportowaniu! Po dotarciu do szkoły wszystkie drużyny oprócz Awangardy oraz Wypustek poszły spać. Dla tych drużyn czekała pewna niespodzianka nad brzegiem Raby. Wszyscy mięliśmy zawiązaną mowę. Niektórym przez myśl przelatywały pytania co to będzie, gdzie idziemy, dlaczego? Po dotarciu na brzeg rzeki zauważyliśmy drewniany krzyż wraz zapalonymi świecami dookoła. Nagle Paulina poprosiła o wystąpienie Radka do przodu, a Szymon 2 innych harcerzy. Obecny wśród nas był dh Jakub Jasek i to on zapytał się czy chcą złożyć Przyrzeczenie. Radek za świadka wybrał Julię Ingarden a po złożeniu Przyrzeczenia reszta obecnych osób odśpiewała „Idziemy w jasną”. Wszyscy szczęśliwi udaliśmy się do szkoły by wypocząć przed biegiem.
                Obudziliśmy się o 7 rano i poszliśmy razem z innymi na poranną rozgrzewkę. Gdy wszyscy rozruszali się, udaliśmy się na śniadanie. Po śniadaniu poszliśmy się pakować, a zaraz po tym sprzątać szkołę. Każdy patrolowy w między czasie dostał kopertę z informacjami potrzebnymi w „Bolku”. Gdy skończyliśmy sprzątać o godzinie 10:45 wyruszyliśmy na trasę biegu. Po drodze wykonywaliśmy dodatkowe zadania oraz główne. Głównych zadań łącznie było koło 6. Niestety patrol Weroniki wyruszył jako jeden z ostatnich patroli i był tylko na czterech głównych punktach. Pierwszym punktem był punkt dh Majki oraz Justyny Podmokły, która udawała ranną. Na tym punkcie poradziliśmy sobie wszyscy bardzo dobrze. Każdy z nas samarytankę ma w małym palcu! Po drodze do kolejnego wykonaliśmy kilka dodatkowych zadań. Na drugim punkcie u dh. Bladej robiliśmy od podstaw naleśniki. Tym razem patrol Weroniki jako jeden z ostatnich musiał usmażyć naleśnika razem z drugim patrolem ze Złotych Orłów. Obydwóm patrolom udały się znakomicie! To na pewno dzięki naszej wcześniejszej zbiórce o gotowaniu. Po tym punkcie w dalszą drogę wyruszyliśmy w las pod stromą górę. Po drodze nie zabrakło dodatkowych zadań a między innymi karta z lukami o komentarzu Stefana Mirowskiego do Prawa i Przyrzeczenia Harcerskiego. Kolejnym punktem był punkt dh. Justyny Cholewy. Pakowaliśmy na nim jak najszybciej plecak, ścigaliśmy się, mając związane nogi i rzucaliśmy butem. Drugiemu patrolowi się nie poszczęściło, gdyż w momencie gdy dotarli do punktu, prowadząca musiała już wracać do domu. Czwartym punktem był punkt u dh Burka. Od trzeciego do tego punktu była długa, kręta, stroma i pełna błota droga. Na tym punkcie musieliśmy przypomnieć sobie azymuty. Było ciężko. Ale jakby tego było mało dostaliśmy sześć zadań do odnalezienia na mapie oraz w książkach. Tu już zmęczeni i znużeni oraz po części długiego oczekiwania zmarznięci odszukaliśmy potrzebne odpowiedzi. Po spisaniu wyników na kartę patrolu wyruszyliśmy w dalszą drogę. Nie szliśmy długo, bo punkt dh Adama był widoczny z dołu. Tutaj ćwiczyliśmy naszą celność szczelając z łuku. Poszło nam szybko a za to mogliśmy uciąć sobie miłą pogawędkę. Na kolejnym punkcie spotkaliśmy dh Żaka, u którego musieliśmy zmierzyć się z musztrą. .Niestety nieszczęsny patrol Weroniki po przybyciu do Żaka nie został przyjęty, gdyż druh wolał iść ze swoją drużyną zamiast zająć się nami. Ale za to patrol Julki miał więcej szczęścia. Dalej do końca trasy była długa prosta droga. Podczas niej robiliśmy zdjęcia potrzebne do dodatkowych zadań oraz wiele innych. Między innymi wypisywaliśmy rośliny i zwierzęta napotkane po drodze. Zbieraliśmy również drewno do ogniska.

 Gdy doszliśmy na polanę podzieliliśmy się naszymi doświadczeniami z trasy. Zjedliśmy pyszne kiełbaski oraz wylosowaliśmy patrol, któremu musieliśmy podarować zrobiony przez nas wcześniej prezent. „Dionizy” podarowały prezent „Zwinnym Panterom”, a dostały go od „Brygidek” natomiast „Wyśrubowany Peiper” prezent dał patrolowi „ Kłapouchy 2”, a w zamian otrzymał od „Mini Kinderków”. Po tym wszystkim udaliśmy się w grupkach do domów. Ten biwak mimo, że pogoda nie do końca nam sprzyjała, był w stu procentach udany. W pamięci na pewno zostaną nam pyszne naleśniki, tajemnicza gra nocna, wspaniałe Przyrzeczenie Radka za którego bardzo serdecznie mu gratulujemy, mnóstwo błota oraz tona zabawy! Do zobaczenia na najbliższej zbiórce!

                 Wpisu dokonała Weronika Brytańczyk

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz