Tyle zdjęć! Tyle wspomnień, a to jeszcze nie wszystkie!
Wszyscy razem spotkaliśmy się o godzinie 8 rano przy przystanku dla busów. Tradycyjnie czekaliśmy na spóźnialskich. Gdy już byli wszyscy wsiedliśmy do busa jadącego na Kraków, lecz nie jechaliśmy do samego Krakowa. W Podlesiu przesiadaliśmy się do busa jadącego w stronę Suchej Beskidzkiej. Czekając na przystanku graliśmy w mafię. Najciężej było wciągać i wyciągać plecaki z busów. Gdy wsiedliśmy do busa droga do Lachowic minęła nam szybko. Stamtąd wyruszyliśmy w drogę już o własnych siłach. Ubraliśmy nasze plecaki na plecy i ruszyliśmy!
Szliśmy, rozmawialiśmy,
żartowaliśmy aż zrobiliśmy pierwszą przerwę. Chłopaki między czasie poszli do
sklepu po zakupy na obiad gdyż każdy zastęp miał przygotować dla siebie obiad.
Po krótkiej przerwie ruszyliśmy niebieskim szlakiem w stronę schroniska.
Przechodziliśmy przez tory, a gdy nie jechał pociąg zrobiliśmy sobie przy nich
na pamiątkę zdjęcie. Tradycyjnie zrobiliśmy sobie również zdjęcie w lustrze
drogowym. Po czym wyruszyliśmy w drogę a dokładniej to w las. Droga była w
pewnej części z błota a czasem to nawet były jeziora błotne. W drodze do
schroniska droga minęła nam można powiedzieć śpiewająco. Po dotarciu do
schroniska natychmiast wszyscy się przebrali w ciepłe ubrania i dla rozgrzania
się rozpoczęliśmy od razu od przygotowania obiadów. Każdy z zastępów
przygotował bardzo pyszne obiady. Gdy wszyscy zjedli obiad poszliśmy na górę
gdzie doszkalaliśmy Weronikę w grę „Prawo dżungli”. A gdy skończyliśmy grać
rozpoczęliśmy główny cel biwaku czyli naukę języków obcych. Pierwsze zajęcia
poprowadziła Justyna ucząc nas języka francuskiego. Podczas zajęć uczyliśmy się
przedstawiać, liczyć oraz czytać wiersze. Drugie zajęcia poprowadziła Weronika
ucząc nas języka rosyjskiego. Podczas tych zajęć też uczyliśmy się podstaw
języka, pisaliśmy swoje imię cyrylicą oraz uczyliśmy się dwóch wierszyków po
ukraińsku.
Gdy skończyliśmy się uczyć postanowiliśmy urządzić śpiewogranie.
Śpiewaliśmy a czas nam bardzo szybko minął przy okazji nauczyliśmy kilku nowych
piosenek. Gdy śpiewogranie doszło końca poszliśmy się umyć i przy okazji
zagraliśmy raz jeszcze w „Prawo dżungli”. Następnego dnia zastęp chłopców
przygotował nam na śniadanie omlety, a po śniadaniu zabraliśmy się za pakowanie
i wytrzepywanie koców. Gdy skończyliśmy zeszliśmy na dół by się pożegnać i
podziękować za nocleg. Ubrani ciepło zrobiliśmy pamiątkowe zdjęcie i
wyruszyliśmy w drogę powrotną z nadzieją, że zdążymy na msze w kościele.
Schodziło nam się dużo szybciej i łatwiej niż wchodziło lecz i tak nie
brakowało błota. Gdy zeszliśmy poszliśmy na msze do miejscowego kościoła, gdzie
spotkaliśmy nauczyciela angielskiego, który nas kiedyś uczył. Nauczyciel
załatwił nam krótkie zwiedzanie kościoła. Lekcja historii nam się na pewno
przydała. Po tej lekcji udaliśmy się na przystanek, gdzie czekaliśmy na nasz
bus. Przy okazji zagraliśmy oczywiście w „Prawo dżungli”. Nie obyło się bez
krwawych starć. Gdy przyjechał po nas bus droga powrotna w ogóle minęła nam
jeszcze szybciej.
W Myślenicach byliśmy ok. 15. Każdy z nas biwak ten na pewno zapamięta inaczej, ale wspomnienia zostają te same. Może na następnym biwaku będzie nas jeszcze więcej?
W Myślenicach byliśmy ok. 15. Każdy z nas biwak ten na pewno zapamięta inaczej, ale wspomnienia zostają te same. Może na następnym biwaku będzie nas jeszcze więcej?
"Praawo dżuungli" |
(To nie wszystkie zdjęcia, reszta zdjęć zostanie umieszczona w karcie ze zdjęciami)